- I jak ona się czuje? – smutny ton Mike był tylko zwykłą
aktorską grą. Kobieta na oko koło pięćdziesiątki uśmiechnęła się słabo i
pokiwała głową z desperacją.
- Nadal jest pod wpływem narkotyków.
Mike odwrócił wzrok, aby wypaść na jak najbardziej
załamanego obecną sytuacją. Wyjrzał zza ramienia kobiety, żeby spojrzeć przez
małe okienko w drzwiach. Kelsey siedziała na łóżku w praktycznie pustym pokoju,
bo właśnie oprócz łóżka nie było tam żadnych innych mebli. Miała na sobie biała
długą koszulę, na którą opadały jej ciemne włosy. Miałą spuszczoną głowę.
Zauważył, że nadal jest obandażowana.
- Nie wiem jak długo potrwa terapia. Może nawet
kilkanaście tygodni lub nawet miesięcy.
Chłopak kiwnął głową i pożegnał się z kobietą.
Opuszczając budynek ośrodka odwykowego, wyjął swój telefon
i wybrał numer.
- Tak, jest w ośrodku – mówił kierując się w stronę
swojego czerwonego wozu - Nie wyjdzie z niego szybko – zakończył rozmowę
śmiejąc się jeszcze do słuchawki.
Teraz musiał znaleźć Louise i sprawdzić czy na pewno
wszystko u niej w porządku.
***
Louise siedziała w swoim pokoju za zamkniętymi drzwiami.
Wstając z krzesła przy biurku, zamknęła laptopa. Chciała odciąć się od świata. Kiedy
wróciła do domu miała ochotę wejść na Facebook’a i porozmawiać ze znajomymi ze
starej szkoły, ale gdy tylko zrobiła się online
została zasypana milionem wiadomości z pytaniami o Justina. Głównie o ich
związek. Przeczytała tylko kilka wiadomości, ale na żadne z nich nie odpisała. Czuła
jak narasta w niej złość. Jakaś dziewczyna wysłała jej link do strony plotkarskiej,
na której widniały zdjęcia ze szpitala. Jej i Justina. Ktoś ich obserwował. Louise
pomyślała, że to chore. Następne zdjęcia sprzed szpitala, jeszcze inne jak
Justin całuje się z jakąś dziewczyną, ale to nie była Louise. Nie była do końca
pewna czy to na pewno był Justin, przecież media są zdolne do wszystkiego, żeby
tylko przyciągnąć widza. Ktoś ciągle był o krok za nią i obserwował każdy jej
ruch.
Mając dość całego tego przedstawienia i nękania wiadomościami,
Louise odłączyła się od Internetu. Położyła się na łóżku i wzięła do ręki książkę,
ale nie była w stanie przeczytać nawet kilu zdań. Ciągle wracała do początku i
nie mogła się skupić. Odrzuciła ją na bok. Była już do końca zdesperowana.
Nie mogę więcej
czekać
Ubrała na siebie skórzaną kurtkę oraz pierwsze lepsze buty,
które akurat były pod ręką. Wypadła z mieszkania i zbiegła na dół po schodach.
Pomyślała, że szybciej dostanie się do szpitala, jeśli pojedzie samochodem, ale
nie mogła ryzykować zatrzymaniem przez policję. Nie miała teraz czasu na żadne
przesłuchania lub spędzenia nocy na komisariacie.
Pomknęła szybko w stronę stacji metra i już pół godziny
później znalazła się pod ogromnym budynkiem szpitala. Przez cała drogę starła się
zostać niezauważoną. Biegła przez korytarze chcąc jak najszybciej dostać się do
konkretnego pokoju. Nawet w windzie tupała z niecierpliwieniem nogą, chcąc żeby
jechała szybciej. Przez przypadek wpadła na pielęgniarkę wytrącając z jej rąk
tacę z lekarstwami.
Stając przed drzwiami szpitalnej sali jej serce waliło a
oddech były szybki. Nie tylko ze zmęczenia, ale też ze strachu. Nie wiedziała,
czego ma się spodziewać, kiedy wejdzie do środka. Zauważyła zbliżająca się w
jej kierunku pielęgniarkę, którą wcześniej potrąciła ramieniem i weszła do
pomieszczenia. Zatrzasnęła za sobą drzwi i kątem oka zauważyła ruch pod białą
pościelą. Spojrzała na leżącego chłopaka z podkrążonymi oczami i zapadniętymi policzkami.
Wydawała się jeszcze bardziej szczupły niż wcześniej. Mogłaby przysiądź, że
spokojnie zmieściłby się w parę jej jeansów. Odepchnęła od siebie te myśli i
szybko przypomniała sobie, po co właściwie tu przyszła.
- Chciałem z tobą porozmawiać, ale wczoraj tak szybko
wyszłaś – powiedział. Po raz pierwszy jego głos wydawał się jej tak bardzo
obcy, jakby rozmawiała z nim po raz pierwszy. Pomyślała, że spędziła przy jego
łóżku całą noc.
- Też muszę z tobą porozmawiać – odpowiedziała. Justin
kiwnął głową na znak zgody i spojrzał na krzesło obok łóżka, ale Louise nie
miała zamiaru siadać.
- Justin, ja… Naprawdę nie wiem, dokąd to wszystko
prowadzi. Uważam, że najlepiej będzie, jeśli to zakończymy.
- Co? – usiadł prosto łapiąc się delikatnie za łydki.
- Naszą znajomość. Ja próbowałam ci pomóc, ale nie dałam
rady. Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić, żeby ona w końcu dała ci spokoju. To
jest sprawa pomiędzy tobą a nią. Ja nie mogę się do tego wtrącać.
Zauważyła, że Justin chce coś powiedzieć, ale nie
pozwoliła mu na to.
- Nie daję już rady. Czuję, że ktoś narusza moją
przestrzeń osobistą. Nagle wszystkich interesuje, co robię i gdzie a to
wszystko ze względu na ciebie. Jestem tylko zwykłą dziewczyną, starałam się być
tylko dobrym człowiekiem, ale chyba nie potrafię.
Justin patrzył na nią najbardziej tajemniczym wzrokiem.
Louise nie potrafiła nic z tego wyczytać. Nie wiedziała czy był zły czy zgadzał
się z nią.
- Dobrze, jeśli to jest właśnie to, czego chcesz –
powiedział odwracając głową w stronę okna.
Nie to nie jest to,
czego chcę.
***
Louise chciała załatwić jeszcze jedną sprawę. Weszła do
obskurnej kawiarni, która była prawie pusta. Dziewczynie ścisnął się żołądek,
gdy zaciągnęła się zapachem paskudnej kawy i powietrza. Lokal chyba dawno nie
był wietrzony. Przeszła obok lady i pchnęła odrapane drzwi prowadzące na tyły
kawiarni. Szef, który siedział za biurkiem zasypanym papierami, teczkami oraz
okruszkami po ciastkach i pączkach, spojrzał na nią. Louise wiedziała, że
Harold zaraz wybuchnie wściekłością, więc od razu położyła na jego biurku
papiery i odwróciła się chcąc wyjść jak najszybciej z pomieszczenia.
- Co to jest? – spytał niskim głosem. Louise spojrzała na
niego.
- Odchodzę.
- Po tym jak nie stawiłaś się w pracy dwa razy?! Nie! To
ja cię zwalniam! – krzyknął próbując podnieść się z fotela jednak jego
sprawność fizyczna nie pozwoliła mu na to. Louise prychnęła wychodząc z
trzaskiem drzwi. Przez chwilę myślała, że wybiła brudną szybę w futrynie.
Mijała stoliki i podejrzanych klientów. Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić.
Wrócić do mieszkania i zamknąć się w nim, rzucając na
łóżko z płaczem czy iść szukać innej pracy?
***
Mike zatrzymał się na ulicy a naprzeciwko stał blok, w
którym mieszkała Louise. Rozsiadł się wygodnie na skórzanym siedzeniu jego
czerwonego kabrioletu, zakładając na nos ciemne okulary przeciwsłoneczne.
Obserwował otoczenie wyszukując w tłumie konkretnej osoby. I wtedy dostrzegł
niewysoką dziewczynę ubraną w zwykłe ciemne jeansy, niebieską koszulę i czarną
kurtkę. Miała spuszczoną głowę a ciemne kręcony włosy zasłaniały większą część
jej twarzy. Wyskoczył z auta, przebiegając przez ulicę. Zatrzymał się koło
wejść do bloku i zaczekał aż dziewczyna będzie bliżej niego.
- Louise? – spytał. Dziewczyna spojrzała na niego
zaskoczona.
- Tak?
- Hej. Jestem Mike, przyjaciel Kelsey – przedstawił się
wyciągając rękę w jej stronę. Uścisnęła ją.
- Chciałem porozmawiać z tobą o Kelsey.
Kiedy weszli do mieszkania, Louise miała mieszane uczucia.
Pierwszy raz widziała Mike i nigdy nie słyszała, żeby Kelsey wspominała o nim
choćby słowo.
Usiedli przy stole.
- Przejdę od razu do rzeczy. Kelsey jest na odwyku. Przyjechała
do mnie kompletnie pijana i pod wpływem narkotyków, więc zadzwoniłem do jej
rodziców. Zabrali ją ode mnie i oddali do ośrodka.
- Ale… - tylko tyle zdołała wyjąkać Louise.
- Jej rodzice próbowali się z tobą skontaktować, ale chyba
się im nie udało. Więc poprosili mnie, żeby ci to przekazał.
__________
Rozdział nie jest długi. Przepraszam ale nie miałam czasu, żeby nad nim popracować. Kończą mi się ferie i jutro szkoła więc znowu muszę się uczyć.
Obiecuję, że następny będzie dłuższy.
Pojawiła się ankieta, prosiłaby o zaznaczanie odpowiedzi :)
Prosiłaby też o komentarze bo chcę wiedzieć czy komuś podoba się moje opowiadanie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki za takie szybkie dodanie. :) Nie mogę się doczekać kontynuacji ^^ . @justinmyhero03
OdpowiedzUsuńczekam czekam czekam czekam <3 wciągający blog kocham
OdpowiedzUsuńa genialny.Zaprszam sad-serenade.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne,uwielbiam ten blog ;))
OdpowiedzUsuńCzekam nn xx
Jej genialny blog <3 informuj mnie @Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńjeju naprawdę podoba mi się fabuła, ogólnie pomysł i twój sposób pisania. niesamowite! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://zimno-zimno.blogspot.com/
~Węgielek Ech