[Minęły dwa piękne i
długie tygodnie]
Przezroczyste pudełeczko pełne białych podłużnych tabletek
upadło na podłogę rozsypując zawartość. Ciężkie ciało skuliło się koło łóżka,
zanosząc głośnym płaczem. Drżące ręce starał się zacisnąć na mokrych od potu
nogach. Rozprostował ręce na wysokości oczu i spojrzał na swoje dłonie. Obraz
rozmazywał się i stawał wyraźny co ułamek sekundy.
Nagle zerwał się na równe nogi i podbiegł do wysokiej
białej komody. Energicznie przeszukując szuflady wyciągnął notes. Cofając się,
usiadł na łóżku z wzrokiem wbitym w okładkę zeszytu. Mimowolnie otworzył go na
czystej stronie i zacisnął powieki. Przejechał palcem po pustych linijkach i po
chwili słowa same zaczęły się z niego wylewać. Poruszał ołówkiem od lewej do
prawej, starannie zapełniając każdy milimetr kartki.
Tekst był tak doskonały, nie potrzebne mu były żadne
poprawki.
„Change Me”
***
- Te zdjęcia są świetne,
mam nadzieję, że będzie Pani jeszcze lepsza.
Zaliczając pracę semestralną, Louise poczuła ogromną ulgę.
Bała się, że nie będzie wystarczająco dobra, żeby otrzymać chociaż dwadzieścia
procent. A zdobyła osiemdziesiąt sześć. Z szerokim uśmiechem na twarzy, wyszła
z uczelni i udała się w stronę kawiarni. Kupiła tylko kawę i ciasto, więc
stwierdziła, że zje je w drodze do domu. Tego dnia wszystko wydawało się jej
piękniejsze. Jakby świat uśmiechał się do niej i mówił Jest zajebiście! Zauważyła czerwone auto, które ostatnio widywała
zbyt często. Podeszła bliżej i ściągnęła okulary z nosa.
- Mówiłam, żebyś nie przyjeżdżał – zaśmiała się wsiadając
do auta. Chłopak odwzajemnił się szerokim uśmiechem i buziakiem w policzek. Od
razu zabrał Louise torbę z ciastkiem i zaczął je jeść. Dziewczyna nawet nie
zwróciła na to uwagi. Piła swoją kawę, bawiąc się telefonem. Z głośników snuła
się cicha melodia. Louise od razu rozpoznała tekst i pogłośniła radio, nucąc
pod nosem.
- Nie wiedziałem, że ich lubisz – powiedział Mike wyrzucając
opakowanie po ciastku na tylne siedzenie swojego ekskluzywnego auta.
- Są świetni
Piosenka jednak skończyła się i bez żadnej przerwy zaczęła
lecieć kolejna.
Spokojna melodia na początku, po kilku sekundach delikatny
ale męski głos.
Odłożyła telefon i wbiła swój wzrok przed siebie. Była jak
zahipnotyzowana. Świat dookoła, Mike, przestali się liczyć. Ciarki przebiegły
jej po całym ciele. W gardle stanęła wielka gula.
Nie chcę być taki
sam
Przełknęła ślinę ale poczuła jak zaciska się jej żołądek.
Może potrafiłabyś mnie zmienić
Może mogłabyś być światłem
Które otwiera moje oczy
Sprawić aby wszystkie moje błędy były poprawne
Zmień mnie, zmień mnie
Delikatna muzyka tworzona przez pianino i ten niesamowity głos, zniknął kiedy Mike zmienił stację i odpalił silnik. Ruszył tak nagle, że Louise aż wbiło w fotel.
***
Puste mieszkanie przytłaczało ją. Cisza i ciemność które w
nim panowały sprawiały, że czuła się samotnie. Postanowiła więc wyjść. Wzięła ze
sobą tylko klucze i drobne na metro. Była zamyślona, kiedy mijała ulicą
budynki. Ale jej podświadomość dobrze wiedziała, gdzie powinna teraz być. Mimo
późnej pory, nie bała się, że może wpaść na nieodpowiednie towarzystwo. Szła
przed siebie, zatrzymując się tylko na pasach. Z daleka musiała wyglądać jak
maszyna, która za wszelką cenę próbuje dotrzeć do celu.
Poczuj ból z którym
mam do czynienia
Dopiero kiedy stanęła przed zaszklonymi drzwiami, ocknęła
się i spojrzała na budynek. Rozejrzała się dookoła, zastanawiając co tutaj
robi.
Stchórzyła.
Postanowiła wrócić do domu. Szybkim krokiem zaczęła
oddalać się od hotelu, jakby bała się, że może ją ktoś zauważyć lub rozpoznać. Ulicę
dalej już prawie biegła. Odwróciła głowę, sprawdzając czy nikt za nią nie
idzie. Kiedy spojrzała znowu przed siebie, zamarła.
Grupka starszych chłopaków szła w jej kierunku. Każdy z
nich miał zakrytą twarz, ręce schowane do kieszeni ciemnych spodni. Ale nie
byli niebezpieczni. Śmiali się, rozmawiali. Louise chciała ich wyminąć ale
jeden z nich od razu się zatrzymał i spojrzał na nią. Wymówił jej imię i
dziewczyna zamarła w bezruchu. Nawet bała się oddychać.
Kiedy zbliżył się w jej stronę, ściągając z głowy kaptur,
światło latarni padło na jego twarz.
- Co ty tutaj robisz? – spytał. Jego twarz nie miała
wyrazu. Louise nie wiedziała czy jest zły czy zaskoczony. Ciemne oczy nie
wyrażały niczego.
- Ja… tylko… - jąkając się spuściła wzrok. Zamierzała się
odwrócić i odejść ale nie potrafiła. Nogi jakby wrosły jej w ziemię. W myślach
powtarzała sobie, że powinna stąd iść.
Poczuła jak staje bliżej i obejmuje ją, pochylając się do
jej ucha.
- Cieszę się, że przyszłaś.
***
Dziewczyna siedziała na dużym hotelowym łóżku, plecami do
pokoju. Wyprostowana, w za dużej granatowej koszuli z logo Toronto Maple Leafs,
znowu wyglądała jak maszyna. Poczuła jak łóżko ugina się pod nowym ciężarem.
Nie spojrzała za siebie. Wiedziała kto to.
Światło małej lampki na szafce obok zgasło a ona wciągnęła powietrze ze świstem. Serce zaczęło dudnić jej w piersi. Czuła że przysuwa się w jej stronę. Dotknął jej włosów, zsuwając z nich gumkę i pozwalając im spokojnie opaść na plecy. Złapał ją w pasie i mocno pociągnął w swoją stronę, sadzając między nogami. Louise poczuła się jak mała dziewczynka, kiedy tata robił właśnie tak samo. Każdego wieczoru siedzieli razem i czytali sobie bajki i wymyślali własne.
Objął ją delikatnie a Louise złapała niepewnie jego dłonie
i ścisnęła je. Justin nabrał pewności i przytulił ją całym sobą. Poczuł ogromną
ulgę. Zamknął oczy i oparł brodę na czubku jej głowy. Dziewczyna jeździła
delikatnie paznokciami po jego skórze, przyprawiając go o lekkie mrowienie.
- Może mogłabyś być światłem które otwiera moje oczy –
zaśpiewał cicho. Louise uśmiechnęła się i odwróciła głowę w jego stronę.
- Wiedziałam, że to o mnie
Zaśmiał się
- Chyba nie byłem zbyt dyskretny – mówił zakładając pasmo
włosów za jej ucho.
Uśmiechał się jeżdżąc powoli palcami po jej policzku.
Patrzył się prosto w jej oczy.
Louise czuła się dziwnie. Ta sytuacja była dla niej
nowością ale nie chciała tego przerywać. Chciała żeby to trwało wiecznie.
Justin odsunął się i położył na poduszkach, przykrywając
cienką kołdrą. Dziewczyna jeszcze przez chwilę siedziała ale pociągnął ją za
rękę, sprawiając, że położyła się obok niego. Objął ją ramieniem a ona położyła
mu głowę zimnej skórze. Dotykając palcami jego tatuaży, zadawała pytania co
oznaczają, a on jej opowiadał niesamowite historie o tym jak powstały.
___________
Przepraszam za błędy ale rozdział był pisany dwie godziny temu na telefonie i może być trochę dużo błędów :(
Przepraszam za tak długą przerwę ale musiałam załatwić swoje sprawy.
Cieszę się bardzo że pojawił się rozdział!
OdpowiedzUsuńTak myślałam że napisał dla niej tą piosenkę.
Świetnie się czytało. ;)
Masz też swoje życie to zrozumiałe, ale cieszę sie, że wciaz jesteś. :) to jest cudowne :)
OdpowiedzUsuńBoze! Wspaniały powrót dziewczyno! Świetny rozdział x tylko tak dalej.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i ogólnie cała historia jest świtna kiedy kolejne? dodajesz jakoś regularnie ?
OdpowiedzUsuńdodaję jak mam czas
UsuńJeśli masz problemy z ustawieniami na swoim blogu, zapraszam na http://blogowy-poradnik.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńI powiem szczerze, że udany rozdział. Będę wpadała częściej, bo jestem tutaj dopiero pierwszy raz! xx
PS: To mój blog z opowiadaniem ff o Niall'u http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/ Jeśli chcesz to wpadnij i zostaw po sobie ślad. Będzie mi strasznie miło kochana ;3
Pozdrawiam xx
minęły 2 miesiące.....jeszcze coś tu będzie?
OdpowiedzUsuńbedzie
UsuńKiedy następny rozdział ?? Czekam :)
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie :))) pisz dalej ;) @biebsakamyhero_
niedlugo
Usuń